Media Rzeszów

Odwiedziło nas:

praca forum fejs program

GWIAZDY MÓWIĄ

Nie miałem romansu z Shazzą!

Dodano: 11.11.15 19:18


gwi32252881

Śpiewał i tańczył w „Mazowszu”, pracował jako model, nagrywał płyty. Największą popularność przyniósł mu jednak udział w teledyskach królowej disco polo Shazzy. Od kilkunastu lat mieszka w Wielkiej Brytanii, ale coraz częściej myśli o powrocie do kraju i na scenę muzyczną z nowym projektem.

Norman Kalita, o którym mowa, urodził się i pierwszych pięć lat życia spędził w Przemyślu. Tutaj nadal mieszka jego ukochana ciocia i dziadek. Ojciec był zawodowym wojskowym. Dostał rozkaz i musiał się przenieść z rodziną do Płocka. Tam też dorastały jego dzieci. Norman, w miarę możliwości, stara się wpadać do Przemyśla, by odwiedzić najbliższych. Tak było i ostatnim razem, kiedy przyleciał z Edynburga. Spotkaliśmy się więc w jego rodzinnym mieście.


Najprzystojniejszy chemik w „Mazowszu”


Muzyczną podróż rozpoczął od Harcerskiego Zespołu Pieśni i Tańca „Dzieci Płocka”. – Któregoś dnia szwagier usłyszał w telewizji, że jest nabór do „Mazowsza”. Zaraz po maturze pojechałem więc na przesłuchania, które były podzielone na cztery etapy. Na pierwszym zwracano uwagę na aparycję i czy wszystko się ma na miejscu – śmieje się Norman. Później była emisja głosu i taniec. A na końcu spotkanie w cztery oczy z samą Mirą Zimińską-Sygietyńską. – Zapytała mnie o wykształcenie. Powiedziałem, że jestem technikiem chemikiem. Na to pani Mira, która słynęła z ogromnego poczucia humoru: „Świetnie, potrzebujemy kogoś do pralni chemicznej”. Myślałem, że mówi poważnie. W końcu pozwoliła mi zaśpiewać coś z repertuaru „Mazowsza” oczywiście i zostałem przyjęty – wspomina.


W popularnym zespole folklorystycznym spędził siedem cudownych lat. Zwiedził z nim niemal cały świat, do dziś utrzymuje nawiązane wtedy przyjaźnie. Jedynym minusem były niskie artystyczne pensje. Przez to wielu członków „Mazowsza” na boku imało się najprzeróżniejszych zajęć. Norman trafił do świata modelingu. W pierwszych, organizowanych w naszym kraju wyborach najprzystojniejszego, zdobył tytuł I Wicemistera Polski 1992 roku. Stamtąd trafił do świata reklamy. Swoją twarzą promował m. in. pismo podróżnicze, proszek do prania, herbatę, wyroby tytoniowe, kampanie piwowarskie.


Pewnego dnia w agencji zjawiła się Magda Pańkowska vel Shazza, szukająca modela do sesji zdjęciowej do swojego albumu. Wybór padł na Normana. I tak zaczęła się jego przygoda z nurtem disco polo.


Myślał, że chodzi o Sade


Kiedy dostał telefon z agencji z informacją, że pewna wokalistka potrzebuje jego twarzy, był przekonany, że w słuchawce usłyszał, iż chodzi o Sade, popularną brytyjską artystkę. – Byłem wniebowzięty. Omal nie zemdlałem z wrażenia – wspomina. Szybko ostudzono jego emocje. – Słyszałem wcześniej o Shazzie i o tym, że zdobywa popularność w olbrzymim tempie. Choć tego typu muzyka była mi bardzo odległa, muszę przyznać, że udział w jej teledyskach dał mi największą rozpoznawalność – podkreśla.


Pierwszy był klip do piosenki „Bierz, co chcesz”, po którym nie mógł już przejść spokojnie ulicą. Później były jeszcze: „Egipskie noce”, „Powiedz mi”, „Tak bardzo zakochani” czy „Ktoś połączył nas”, który nagrali w wokalnym duecie. W każdym teledysku tworzyli parę. Stąd chyba wzięły się plotki o tym, że Magdę i Normana łączy gorący romans. – Otóż muszę rozwiać wszelkie spekulacje na ten temat. Byłem wtedy zajętym facetem, zakochanym w jednej z solistek „Mazowsza”.


Jego współpraca z Shazzą trwała kilka lat. Towarzyszył piosenkarce w większości tras koncertowych. W końcu dostał propozycję nagrania własnej debiutanckiej płyty. Krążek z muzyką dance ukazał się pod tytułem „To nie ja, to nie ty”. Później był jeszcze album „Dziewczyno z marzeń” i daleko idące plany współpracy z Jarkiem Kozidrakiem, bratem wokalistki grupy Bajm. I właśnie wtedy, kiedy zdobywał coraz większą popularność jako solista, nagle zniknął z pola widzenia, estrady i ekranu. – Wiele osobistych czynników wpłynęło na moją decyzję. Rozstałem się ze swoją ukochaną. Jednak przede wszystkim ciężko było mi się pogodzić z nagłym odejściem mojej ukochanej mamy – wyznaje Norman. Żeby odreagować, zdecydował się na wyjazd do Anglii.


nmrz2



Jego serce należy do Polski


Na emigracji jest już kilkanaście lat. Od dziewięciu mieszka w Edynburgu. Tam poznał swoją obecną żonę Kasię, z którą razem wychowują 5-letniego synka Olka. Pracuje jako menadżer we włoskiej restauracji. Często goszczą w niej Polacy. O dziwo niektórzy – mimo, że bujną kiedyś czuprynę zamienił na glacę – rozpoznaje w nim „tego Normana od Shazzy”. Kiedy o jego muzycznej przeszłości dowiedział się Elio, właściciel lokalu, zaczął mu suszyć głowę, żeby wrócił do tego co kocha. – Nie będę udawał, że o tym nie myślałem. Było mi miło, kiedy odezwał się do mnie Tomek Samborski z propozycją nagrania programu telewizyjnego, przypominającego moją działalność estradową. Między innymi dlatego zajrzałem na chwilę do Polski – dodaje. Być może ta audycja będzie swego rodzaju zwiastunem jego powrotu na scenę z zupełnie nowym, innym i świeżym materiałem. – W każdym razie są pewne projekty i trwają wstępne rozmowy – dodaje tajemniczo, żeby nie zapeszyć.


Razem z żoną coraz częściej myślą też o powrocie do kraju na stałe. Już kilka lat temu wspólnie zdecydowali, że miejscem urodzenia ich syna będzie Polska, a nie Wielka Brytania. – Kiedy jesteśmy w Szkocji tęsknimy za Polską i na odwrót. Ale nasze serca zdecydowanie należą do kraju nad Wisłą – wyznaje. Tu zaczęli budowę swojego rodzinnego gniazda. I tu planują się zestarzeć.


Marcin Kalita


Fot. Marcin Kalita


Zobacz również: