Media Rzeszów

Odwiedziło nas:

praca forum fejs program

GWIAZDY MÓWIĄ

Eryk Lubos: przyznam, że czasami wstyd mi, gdy widzę, co się dzieje

Dodano: 24.10.15 19:48


gwi38010318

– Nie przypominam sobie, żeby Łomnicki musiał się botoksować i prężyć muskuły, żeby być kimś. Martwię się, wiesz. Martwię się, że w końcu przyjdzie Mordor i nas zje. To nie jest kwestia pogardy, ale przyznam, że czasami wstyd mi, gdy widzę, co się dzieje – mówi Eryk Lubos w rozmowie z Hanną Halek. Opowiada o dzieciństwie, rodzinie, pracy aktora i współczesnym świecie.

W końcówce lat 70. rządziło nami życie postfrontalne, patriotyzm, bojowy szlak Lenina, dwa programy telewizji, Hans Kloss, „Krzyżacy” i „Czterej pancerni…”.


W którym pancernym się kochałeś?


Nie brałem udziału w podwórkowych awanturach toczących się na linii Janek Kos –Grigorij Saakaszwili, bo mnie zawsze najbardziej podobał się Olgierd. Roman Wilhelmi stworzył najpiękniejszą postać, szlachetną, mądrą, bohaterską. No i… pewnie dlatego tak szybko zginął.


Bo prawda musi umrzeć szybciej?


No, tak. Wtedy zrozumiałem, że nie mogę nigdy nikomu kibicować, bo ci najlepsi i tak zawsze przegrają. I tak mi zostało. Nie lubię się wkręcać, bo za dużo zdrowia mnie to kosztuje. Potem drzwi się nagle rozpadają, krzesła latają, ręce bolą. Nie, kibicowanie jest po prostu bardzo niezdrowe [śmiech].


Kiedy było ci lepiej – teraz czy wtedy?


Chyba każdemu jest lepiej, kiedy jest dzieckiem, bo mimo wszystko odczuwa większe poczucie bezpieczeństwa. A teraz? Teraz to ja mogę tylko moim dzieciom pomóc, żeby nie miały zbyt dużo traum.


Żeby gładko weszły w życie?


Gładko nie. Te kolana mają być obtarte. Dlatego mała Tosia już jeździ na nartach i dlatego w tym roku spełniłem marzenie Franka i pojechałem z nim do Kitzbühel, bo tam jest najniebezpieczniejsza trasa narciarska na świecie. Niech oni to życie czują! Popatrz na ten plac zabaw. Pusty, a niedługo wszyscy będą tu z ochroniarzami przychodzić. Dziś panują dwie chore siły: obsesja strachu i tyrania optymizmu, w której jesteśmy nieśmiertelni i tacy zajebiści. Wszyscy więc biegają, są tacy piękni i niesamowici…


Gardzisz taką grą pozorów?


Jeden kolega aktor zrobił ostatnio coming out – przyznał się publicznie do stosowania botoksu. Pomyślałem: „Co to jest? Masturbacje emocjonalne z powodu botoksu?”. Nie przypominam sobie, żeby Łomnicki musiał się botoksować i prężyć muskuły, żeby być kimś. Martwię się, wiesz. Martwię się, że w końcu przyjdzie Mordor i nas zje. To nie jest kwestia pogardy, ale przyznam, że czasami wstyd mi, gdy widzę, co się dzieje.


Więcej: www.onet.pl za miesięcznikiem „Zwierciadło”


Fot. Kadr z filmu „Moja krew”


Zobacz również: