AKTUALNOŚCI

Rzeczy przemijają…

Dodano: 23.04.2014

rzeczy

Fakt ten jest ich największą wartością. Okazuje się bowiem, że częstokroć dziedzictwo powstaje w momencie, gdy… zaczyna niszczeć i znika. Refleksja nad przeszłością nad jej dziedzictwem przyspieszyła - mówi dr Kobiałka, poznański badacz, stypendysta Instytutu Szwedzkiego - szybciej staramy się zachować pamięci o minionych czasach.

100 lat temu antykwariusze gromadzili głównie przedmioty należące do cywilizacji sprzed tysięcy lat – egipskiej czy mezopotamskiej. Teraz, zaledwie kilkadziesiąt lat po upadku komunizmu powstają muzea PRL-u czy NRD.

Archeolog współczesności stosuje metody dobrze znane w klasycznej archeologii – w tym badania powierzchniowe. Zajmuje się m.in. odtwórstwem historycznym, znaczeniem dziedzictwa kulturowego dla współczesnego społeczeństwa oraz rolą teorii w refleksji archeologicznej.

- Co powoduje, że coś uznajemy za dziedzictwo warte zachowania i ochrony – zastanawia się naukowiec - w zarządzaniu dziedzictwem ważne jest nie tylko jego zachowanie i odtwarzanie. W konwencji przyjętej przez Radę Europy w Faro (2005 r.) przyjmuje się, że współczesna refleksja nad znaczeniem dziedzictwa kulturowego powinna zmierzać w stronę szukania aktywnych sposobów jego użytkowania, nie tylko dla dobra samego dziedzictwa kulturowego, ale przede wszystkim dla dzisiejszych i przyszłych społeczności.

Dr Kobiałka ilustruje proces „powstawania” dziedzictwa na przykładzie dawnej zajezdni tramwajowej nr 5 przy ulicy Legnickiej we Wrocławiu. Przez dziesiątki lat na bocznicach stało tam kilkadziesiąt pojazdów. Niektóre z nich mają niespełna 100 lat.

Archeolog zwraca szczególną uwagę na zmianę „kontekstu społecznego” istnienia tych tramwajów. Początkowo były elementem kultury żywej, potem potraktowano je jako bezużyteczne, po czym za skarb – dziedzictwo warte ochrony dla przyszłych pokoleń.

- Przez lata przestarzałe tramwaje – mówi dr Kobiałka - uznano za nieużyteczne i porzucono.

To był pierwszy, społeczny kontekst ich istnienia po okresie eksploatacji w transporcie miejskim. Niezauważenie przeszły w kolejny; niszczejąc stały się złomem, śmieciami. Nastąpiła kolejna zmiana. Wpisały się następnie w kolejny kontekst: zaczęło grozić im niebezpieczeństwo. Zagrażająca tramwajom dewastacja wywołała zainteresowanie ich losem, przestano traktować je obojętnie, Przeciwnie zaczęto bić na alarm pojawiła się chęć i pragnienie ich ochrony. Stało się to możliwe tylko dlatego , że W tym momencie stały się dziedzictwem historycznym.

W czasie wizji lokalnej wewnątrz tramwajów dr Kobiałka znalazł liczne „artefakty” w postaci puszek po piwie czy butelek po wódce. Zapewne spotykają się tam osoby ubogie czy bezrobotne w celu miłego spędzenia czasu. Mimo, że jest to miejsce opuszczone, swoiste „cmentarzysko tramwajów”, to jednocześnie jest to element życia społecznego człowieka.

rzeczy2

Zdaniem naukowca, gdyby tabor odrestaurowano - miejsce straciłoby swój „egzystencjalny” wymiar. Po przemianie w muzeum zajezdnia nie byłaby już „autentyczna”. Byłoby to miejsce oderwane od życia codziennego, sterylne. Z pewnością mniej dostępne i odwiedzane. Archeolog zauważa, że ruiny są tak interesujące i fascynujące dlatego, iż są właśnie ruinami.

W tym kontekście, według naukowca, interesującym faktem jest historia „poprawienia” fresku „Ecce homo” w kościele niedaleko Saragossy w 2012 roku dokonane przez jedną z parafianek.

- O dziele w zasadzie nikt nie słyszał. Dopiero kreatywne działanie starszej kobiety doprowadziło do wielkiego zainteresowania freskiem na całym świecie. Gdyby nie zostało zniszczone – nikt by się o nim nie dowiedział, ani nikt by do niego nie pielgrzymował. Zupełnie jak w przypadku wrocławskich tramwajów w dawnej zajezdni – podkreśla dr Kobiałka.

Według poglądu dr. Kobiałki, na elementarnym poziomie hiszpańska artystka była – można powiedzieć – do pewnego stopnia archeologiem czy konserwatorem, dążącym do odtworzenia dzieła i zachowania dziedzictwa. Wartość dziedzictwa polega na tym, że jest aktywnym elementem życia ludzkiego. Często, jak w przypadku hiszpańskiego malowidła czy wrocławskich tramwajów, zdaje się mieć potwierdzenie określenie, że to co niszczeje jest de facto tworzone.

Źródło: PAP - Nauka w Polsce