Media Rzeszów

Odwiedziło nas:

pogoda forum fejs program

GWIAZDY MÓWIĄ

To był mój pierwszy raz na scenie i z mikrofonem

Dodano: 05.04.22 10:30


gwi33861812

Nigdy w życiu nie stresowałam się tak jak na scenie „Mask Singer”. To był mój pierwszy raz na scenie i z mikrofonem

Prezenterka przyznaje, że w „Mask Singer” została rzucona na głęboką wodę. Nie miała bowiem żadnego doświadczenia scenicznego, nigdy wcześniej publicznie nie śpiewała, a dodatkowo występu nie ułatwiał ciężki kostium. To wszystko było źródłem sporego stresu, ale Daria Ładocha jest niezwykle ambitną osobą i nie poddaje się bez walki. Jako Wiedźma przetrwała cztery odcinki show. Nie chce pamiętać o drobnych wpadkach wokalnych czy o niedociągnięciach choreograficznych. Cieszy się natomiast, że mogła sprawdzić się w takich ekstremalnych warunkach i dostarczyć widzom rozrywki.


Przez „Mask Singer” przewija się grupa znanych osób, jednak jurorzy i publiczność nie mają pojęcia, kto przed nimi występuje. Każda ze śpiewających na scenie gwiazd pojawia się bowiem w specjalnym kostiumie i w masce. Do tej pory z programem pożegnało się już czworo uczestników: Mateusz Banasiuk (Tort), Stefano Terrazzino (Ośmiornica), Grzegorz Skawiński (Monster) oraz Daria Ładocha (Wiedźma).


– Doskonale czułam się w roli Wiedźmy, bo to jest taka postać, która może wszystko. Ludzie boją się Wiedźmy, ale z drugiej strony każdy do tej Wiedźmy chociaż raz w życiu poszedł. Chociaż jak zapytasz, to się nikt nie przyzna. Z Wiedźmą można było wymyślić i zrobić różne fajne rzeczy, bo ta konotacja Wiedźmy z czymś takim ble, potwornym, w kontekście piosenek, które można było dobrać, to było bardzo przewrotne – mówi agencji Newseria Lifestyle Daria Ładocha.


Prezenterka podkreśla, że nie miała wpływu na wybór kostiumu. Wiedźmą stała się zupełnie przypadkiem, ale ta postać od razu przypadła jej do gustu, bo dostrzegła w niej duży potencjał.


– Ja dostałam Wiedźmę już na samym końcu, bo nikt jej nie chciał. A że ja byłam na planie innego programu, to po prostu mi została Wiedźma jako ostatnia. Natomiast od razu, od pierwszego wejrzenia się polubiłyśmy – mówi Daria Ładocha.


Kostium Wiedźmy sporo ważył i zaprezentowanie się w nim na scenie wymagało od uczestniczki show dużego wysiłku.


– Wiedźma to bardzo ciężki kostium, ponadto nie ma się tam możliwości ruszania rękami tak, żeby było widać. Więc żeby w ogóle pokazać jakikolwiek ruch w tym kostiumie, trzeba pracować całym ciałem, czyli widz widzi lekkie ruchy, a ja tam pod spodem po prostu robię prawie że pajacyki. Wystarczy więc założyć kostium Wiedźmy, zaśpiewać trzy razy piosenkę, i pali się po 1500 kalorii – mówi prezenterka.


Daria Ładocha nie ukrywa też, że w tych warunkach sporo problemu sprawiało jej zsynchronizowanie wokalu z choreografią. Jak skupiała się na jednej aktywności, to cierpiała na tym druga.


– To była odwieczna wojna, moja nauczycielka śpiewu na planie mówiła: „przestań się ruszać, bo źle śpiewasz”, a tu przychodził Barański od ruchu i mówił: „dlaczego się nie ruszasz, tak stoisz jak jakiś kołek, no weź trochę się poruszaj”. Tak że nie wiadomo było, na co postawić, czy na ruch, czy na śpiew, ostatecznie trzeba było to wszystko razem zgrać. Na szczęście z pomocą przychodzi adrenalina – najwspanialszy narkotyk na świecie, jeżeli chodzi o hormony – mówi.


W ostatnim odcinku Daria Ładocha zaśpiewała utwór „Wannabe” z repertuaru Spice Girls. Kiedyś to ona była zagorzałą fanką tego zespołu, teraz tych piosenek z przyjemnością słucha jej półtoraroczny siostrzeniec Józef. Mimo sentymentu niełatwo jej było zmierzyć się z tą piosenką, tym bardziej że prezenterka nigdy nie chodziła na lekcje śpiewu i nie ma doświadczenia scenicznego.


– Józef śpiewał mi nieraz tę piosenkę, dlatego ją wybrałam. W oryginale śpiewało ją pięć kobiet, więc jak coś nie wyszło, to odpowiedzialność była zbiorowa i rozproszona. Dla mnie to było bardzo trudne, bo ja nigdy nie śpiewałam, to był mój pierwszy raz na scenie, pierwszy raz z mikrofonem, więc ja miałam bardzo długą drogę do przejścia. Musiałam wykonać kawał pracy, kosztowało mnie to bardzo dużo stresu. Ja się chyba nigdy nie stresowałam tak jak wtedy na tej scenie, kiedy nagle odliczają mnie na uchu i już nie ma wyjścia: mogę albo zemdleć, albo zaśpiewać – mówi.


Prezenterka podkreśla, że bardzo trudno było jej opanować technikę śpiewu. Musiała się bowiem pozbyć wewnętrznych barier i blokad, popracować nad swoim głosem i nauczyć się śpiewać w odpowiedniej tonacji.


– Zanim ja się skapnęłam, o co chodzi w tym śpiewaniu, to minęło trochę czasu. Za cholerę nie wiedziałam, o które dolne partie brzucha chodzi mojej nauczycielce wokalu. Kiedy więc pojechałam na jogę, to powiedziałam do instruktora, że potrzebuję mieć zakwasy dolnych partii brzucha odpowiedzialnych za to, żeby ten dźwięk był pełniejszy. I jak już wróciłam na lekcje śpiewu, to miałam takie zakwasy, że wiedziałam, co napiąć, żeby bolało. I taki właśnie patent znalazłam sobie na to, żeby się w ogóle dowiedzieć, o co chodzi w tym śpiewaniu – mówi Daria Ładocha.


W trakcie widowiska emitowane są podpowiedzi, które mają nakierować widzów i publiczność na tożsamość danego wykonawcy. Do tej pory prezenterce udało się zachować anonimowość, w ostatnim odcinku została zdemaskowana.


– To jest ogromny poziom stresu, poza tym łączy się tam jeszcze mnóstwo innych emocji: ekscytacja z radością, ale też rozczarowanie i żal, że zabawa się kończy, bo to jest niebywała przygoda. W dorosłym życiu stresować się z powodu tego, że trzeba zaśpiewać na scenie, a nie przez rachunki, pracę czy inne sprawy, to jest ogromny przywilej. To był więc najpiękniejszy stres na świecie – mówi.


Rodzina i znajomi nie mieli pojęcia, że to właśnie Daria Ładocha kryje się pod kostiumem i maską Wiedźmy.


– Nikt nie zgadł, że jestem w takim programie, bo nikt w ogóle nie brał pod uwagę, że ja bym się na coś takiego zdecydowała. Ja znam swoje miejsce, jestem kucharką, dziennikarką, natomiast te dwie rzeczy w ogóle nie łączą się z żadną sceniczną postacią ani z tym, co robi się na scenie w kwestiach artystycznych – mówi prezenterka.


Daria Ładocha musiała się jednak nieźle nagimnastykować, by utrzymać udział w nagraniach w tajemnicy.


– Cały czas kłamałam, jestem przecież świetna w kłamstwie, bo wygrałam „Agenta”. Ale kłamałam tak ładnie, nie brzydko, tylko tak ładnie, że np. jadę, bo muszę coś kupić dla babci, albo że jadę na trening – dodaje.


„Mask Singer” można oglądać w soboty o godz. 20.00 na antenie TVN-u. Widzowie nie znają jeszcze tożsamości Ważki, Deszczu, Bociana i Koguta.


źródło:newseria.pl

Zobacz również: