Odwiedziło nas:
Dodano: 22.03.19 09:27
Samolot, którym wracała z koncertów w Stanach Zjednoczonych, po wielogodzinnej podróży, podchodząc do lądowania rozbił się zaledwie kilometr od pasa startowego warszawskiego Okęcia. Anna Jantar odeszła zbyt wcześnie, nie skończywszy nawet 30. roku Z tęsknoty za ukochaną córeczką przyspieszyła swój powrót o tydzień życia. W tym czasie radio rozbrzmiewało największym hitem z jej ostatniej płyty "Nic nie może wiecznie trwać".
Był 14 marca 1980 roku. Godzina 11:15. Warszawskie lotnisko przepełnione osobami, oczekującymi na powrót swoich bliskich zza oceanu. Wśród nich także mąż piosenkarki Jarosław Kukulski, mama Halina Szmeterling i mała Natalka, która zaledwie dziesięć dni wcześniej obchodziła czwarte urodziny. "Tamto przedpołudnie było słoneczne. Wiał jednak silny wiatr, który nie wiadomo dlaczego niepokoił. Natalia ściskała mocno mały bukiecik kwiatów, nie mogąc doczekać się spotkania z mamą, która dzień wcześniej dzwoniła z Nowego Jorku, żeby poinformować nas o swoim przylocie. Wtedy po raz ostatni usłyszałem jej głos i już nigdy jej nie zobaczyłem" - wspominał ten tragiczny dzień Jarosław Kukulski.
Najtrudniejszy pierwszy krok
Anna Maria Szmeterling, bo tak brzmiało prawdziwe nazwisko artystki, przyszła na świat 10 czerwca 1950 roku w Poznaniu. "Była niezwykle zaradną i sprytną dziewczynką, uwielbiała towarzystwo. Gdy tylko nadarzała się okazja, wymykała się na podwórko" - mówiła w jednym z wywiadów matka artystki. Czasu nie miała zbyt wiele, gdyż uczęszczała do przedszkola muzycznego i od czwartego roku życia uczyła się gry na fortepianie. W szkole muzycznej, uchodziła za jedną z najzdolniejszych uczennic, brała częsty udział w konkursach młodych pianistów. Zaledwie parę lat później koncertowała już z Orkiestrą Filharmonii Poznańskiej. Edukację muzyczną kontynuowała także równolegle z nauką w liceum.
Jako akompaniatorka debiutowała w poznańskich klubach studenckich "Nurt" i "Od nowa". Panująca w nich atmosfera spowodowała, że pozazdrościła wokalistom i sama postanowiła zostać piosenkarką. "Marzyłam o tym, by została pianistką, ale nie mogłam jej zabronić robienia tego, co sprawiało jej prawdziwą przyjemność" - mówiła pani Halina.
W 1968 roku wystąpiła na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie, gdzie otrzymała wyróżnienie. Podobną nagrodę przywiozła rok później z FAMY. Mając 19 lat została solistką grupy Waganci, z którą wylansowała swój pierwszy wielki przebój "Co ja w tobie widziałam". W 1972 roku, przyjmując pseudonim estradowy Jantar, przy wsparciu swego przyszłego męża, rozpoczęła solową karierę. Zaśpiewana na festiwalu opolskim w 1973 roku piosenka "Najtrudniejszy pierwszy krok" zapoczątkowała pasmo jej niezliczonych sukcesów.
Radość najpiękniejszych lat
Rok później ukazała się jej pierwsza płyta długogrająca "Tyle słońca w całym mieście", która sprzedana w liczbie 100 tysięcy egzemplarzy osiągnęła pierwsze miejsce na liście muzycznych bestsellerów. Kolejny longplay "Za każdy uśmiech" to podobny sukces i druga złota płyta. W tym czasie Anna Jantar rozpoczęła również karierę międzynarodową. Odwiedziła Kanadę, USA, Związek Radziecki, Czechosłowację, Bułgarię i Austrię, skąd przywoziła kolejne nagrody festiwalowe. Piosenką "Staruszek świat" w 1975 roku w Sopocie wyśpiewała drugie miejsce oraz, tak ważną dla niej, nagrodę publiczności. "Ania miała licznych wielbicieli, których często przyjmowała nawet w domu. Nigdy nie czuła się gwiazdą, bardzo nie lubiła tego określenia. Była przez całe swoje krótkie życie zwykłym i serdecznym człowiekiem. Pamiętam tylko jedną sytuację, kiedy nie miała ochoty na spotkania, autografy. To było właśnie w Sopocie w 1975 roku. Była chora i wycieńczona, za kulisami czuwał lekarz. Wprost ze sceny karetka zawiozła ją do szpitala, gdzie rozegrała się najważniejsza dla niej i Jarka batalia o ratowanie życia nie narodzonego jeszcze dziecka" - wspominała Halina Szmeterling.
Wielka dama tańczy sama
Anna Jantar lubiła śpiewać piosenki dramatyczne: "Nie wierz mi, nie ufaj mi", "Tylko mnie poproś do tańca" oraz nastrojowe: "Dzień nadziei" czy "Jaki jesteś jeszcze nie wiem". Doskonale sprawdzała się również w utworach o trudnej linii melodycznej. Świadczy o tym singiel "You're The One That I Want" z piosenkami z filmu "Grease", nagranymi w duecie ze Stanisławem Sojką. Z powodzeniem lansowała polskie wersje zachodnich przebojów z repertuaru Neila Sedaki, Glorii Gaynor, Brendy Lee, Abby.
Połowa 1978 roku to początek kolejnego, ale i zarazem ostatniego rozdziału w karierze artystki. Sięgnęła wtedy po trudniejsze piosenki, a jej próby śpiewania w konwencji rockowej zapowiadały się niezwykle interesująco. Z tego okresu pochodzą choćby takie hity jak: "Tak dobrze mi w białym", "Do żony wróć", "Nie ma piwa w niebie", "Wielka dama tańczy sama" oraz dwa utwory o wymownych tytułach "Spocząć", nagrany z towarzyszeniem Perfectu i "Nic nie może wiecznie trwać", wylansowany z Budką Suflera.
- Był to pierwszy utwór, który skomponowałem dla innego wykonawcy niż rodzimy zespół. Nie ukrywam, że jego sukces niebywale mnie zaskoczył. Pozytywnie oczywiście. Po powrocie Ani ze Stanów, byliśmy umówieni na nagranie całej płyty. Niestety los zadecydował inaczej. Zdążyliśmy zarejestrować zaledwie kilka wspólnych numerów. Pozostałe, które czekały na jej powrót, trafiły do szuflady. Nie wyobrażałem sobie, żeby mógł je zaśpiewać ktoś inny niż Anka - opowiada Romuald Lipko.
Polubiłam pejzaż ten
- Mamy prawie nie pamiętam. Znam ją głównie z nagrań, zdjęć i opowiadań najbliższych. Utkwiły mi tylko jakieś zamglone obrazy. Pamiętam jej długie, czerwone paznokcie, dużo pierścionków na palcach i to, że ubierała się na czarno. Jednak przez cały czas wyczuwam jej obecność - mówi Natalia Kukulska.
Józef Szmeterling, ojciec artystki, po jej śmierci przez tydzień nie wychodził z domu. Potem często przesiadywał w pustym kościele św. Anny, w którym dziewięć lat wcześniej brała ślub. Mówił "Dla mnie nie umarła. Była, jest i będzie. Wciąż żyje. Wiem, że żyje też w pamięci wielu ludzi. Ciągle jest obecna w sercach tych, którzy ją pokochali".
Rzeczywiście gwiazda artystki, mimo że od jej śmierci minęło już ponad 36 lat, ciągle błyszczy. Wspomnienia o Annie Jantar powróciły ze zdwojoną siłą za sprawą Natalii. W 2000 roku zorganizowała ona koncert wspomnieniowy, w którym znani wokaliści śpiewali piosenki jej mamy. Pięć lat później ukazał się album "Po tamtej stronie", którym uczciła jej pamięć. W końcu w 2012 roku podczas opolskiego festiwalu pomagała w przygotowaniu wyjątkowego występu "Życia mała garść", poświęconego pamięci obojga jej rodziców.
W jednej ze swoich pierwszych piosenek artystka śpiewała "Polubiłam pejzaż ten, świat którego nie ma już...". Nic bardziej mylnego. Świat Anny Jantar, mimo tylu lat od jej odejścia, wciąż istnieje. W świadomości jej fanów, którzy głęboko do serca wzięli sobie wers jednego z jej największych przebojów "Radość najpiękniejszych lat". Anna śpiewała w nim, że "naprawdę umie żyć"...
Marcin Kalita
Fot. Marcin Kalita, Archiwum
TAGI: Wywiad z Anitą LipnickąRobert Więckiewicz o kinieWywiad z zespołem KombiRozmowa z Pawłem Małaszyńskim
Zobacz również: