Media Rzeszów

Odwiedziło nas:

praca forum fejs program

GWIAZDY MÓWIĄ

Jesteśmy w okresie przejściowym

Dodano: 20.12.17 13:15


gwi56207764

Jesteśmy w okresie przejściowym


Rozmowa z PIOTREM ROGUCKIM, wokalistą grupy COMA



gwi_gwi562077642

Właśnie ukazał się nowy album Comy "Metal Ballads vol. 1", na który o dziwo nie kazałeś fanom czekać już zbyt długo. A dodatkowo jego tytuł sugeruje, że będzie kolejny...


I tu muszę cię rozczarować, bo ten dodatek w tytule w postaci "Vol. 1", to jedynie zabieg kosmetyczny (uśmiech). Nie będzie drugiej części. Ale prawdą jest, że ukazał się on zaledwie rok po premierze poprzedniej płyty, która powstawała aż pięć lat. Wszyscy poczuliśmy potrzebę nowego wydawnictwa, głowy pełne pomysłu na kolejne działania. I choć zajęło nam to zaledwie rok, to pod koniec pracy nad płytą, ten czas strasznie nam się dłużył. Ale na szczęście album już jest, a my jesteśmy w trasie, która go promuje. Bardzo nas to cieszy.


Czyli ten album był niejako pretekstem do przygotowania tej serii koncertów?


W pewnym sensie. Choć i tak od lat koncertujemy, więc gdyby nie było płyty, też znaleźlibyśmy pretekst do wspólnych wyjazdów (uśmiech). W końcu tak od dłuższego czasu wygląda nasze życie. Ale rzeczywiście płyta została tak skonstruowana, żeby jej dynamiczna zawartość sprawdzała się na koncertach. I rzeczywiście sprawdza się.


Nowe płyty zazwyczaj zaczynamy poznawać od singla, który je zwiastuje. Śpiewasz o "Lajkach". To przeciwieństwo hejtów, o których kiedyś mówiłeś w jednym z wywiadów. Podobno mogły one sprawić nawet rozpad grupy.


Nieeee! To bzdura. Ktoś przesadnie zinterpretował moją wypowiedź i dodatkowo połączył ją z wewnętrzną sytuacją w zespole. W każdym razie na dzień dzisiejszy nic nie jest w stanie doprowadzić nas do samounicestwienia.


Zostawmy hejty, wróćmy do "Lajków"... Każdy muzyk, Ty również, jest doskonałym obserwatorem i komentatorem otaczającej nas rzeczywistości. Kiedyś ładnie powiedziałeś, że nie jesteś na tyle zboczony, żeby iść do parku i podpatrywać ludzi, ale masz swoje profile na portalach społecznościowych. Stąd "Lajki"?


Zapewne sam zaobserwowałeś, że ta rzeczywistość przeniosła się z parku do internetu właśnie. A "Lajki", masz rację, są próbą połączenia spostrzeżeń na tematy społeczne, socjologiczne i polityczne w formie takiego powierzchownego i zabawnego tekstu dotyczącego miłości na facebooku. Mówimy, że kogoś kochamy, ale tak naprawdę dowody tej miłości w formie zdjęć, komentarzy i lajków funkcjonują głównie w wirtualnym świecie. Uważni słuchacze zrozumieją jednak, że ten utwór ma również inną warstwę interpretacji, inny poziom, dla mnie ważniejszy.


Potwierdź lub wyprowadź mnie z błędu. Nurtuje mnie piosenka "Konfetti". To utwór autobiograficzny?


A więc wyprowadzam cię z błędu. Zupełnie nie. Moim zamierzeniem było, by ten utwór był swego rodzaju punktem skupienia, a przez to że odbiera się go jako moje osobiste zwierzenia, wprowadza jednak rozproszenie. Chodziło mi raczej o globalne spostrzeżenie na schyłek pewnej epoki czy nurtu w kulturze, który nazywamy postmodernizmem. Związana z nim jest jedna ze skłonności którą określiłbym brakiem przywiązania do symboliki. Postmodernistyczna euforia została obecnie wystawiona na próbę poprzez silne podobne do modernistycznych ruchy, próbujące ustanowić własny porządek. Mam tutaj na myśli ruchy społeczne związane z nacjonalizmem czy faszyzmem. I dotyczy to nie tylko Polski, ale i całego świata.


Wieje pesymizmem.


Wręcz przeciwnie. Moim zdaniem płyta jest bardzo optymistyczna. Opowiada o próbie odnalezienia się w rzeczywistości, w którą chcąc nie chcąc jesteśmy uwikłani. Choćby ze względu na to, że partycypujemy w świecie internetu, który nas pochłania czy też będąc uczestnikami wydarzeń politycznych, które, czy tego chcesz czy nie, mają ogromny wpływ na nasze życie. Najgorsze jest to, że z czasem przyjedzie nam za nie zapłacić, bo tak gorąco w naszym kraju nie było już od dawna. I o tym jest nasza płyta. To próba bardziej obiektywnego niż pesymistycznego spojrzenia na to wszystko. Próbą obudzenia zmysłów i znalezienia sposobu na to czy potrafimy jeszcze rozejrzeć , rozeznać się w tym co się wokół dzieje, używając instrumentów, które dała nam natura a nie wirtualny świat. Czy jesteśmy w stanie dokonywać jeszcze autonomicznych wyborów bez poddawania się wszechobecnej manipulacji, która jest związana z rozwojem technicznym i cywilizacyjnym.


Zauważyłem, że nadużywasz słowa "próba". Ty sam odnalazłeś się w tym wszystkim, co wymieniłeś?


Cały czas jesteśmy w okresie przejściowym, wciąż dokonują się wszelakie zmiany, więc chyba nikt tak naprawdę nie jest w stanie się w niczym odnaleźć. Ja na pewno odnalazłem siebie w sobie właśnie. Dobrze się ze sobą czuję, ze swoją rodziną. Ale nie jestem w stanie potwierdzić tego, że udało mi się odnaleźć w świecie. Wydaje mi się, że w dobie tak gwałtownych przemian, jeśli ktoś powie świadomie, że mu się to udało, sam siebie oszukuje lub jest totalnym hipokrytą.


Myślisz, że ludzi tak ta rzeczywistość przytłacza, że próbują przenieść swoje życie do cyberprzestrzeni, świata lajków?


Nieee (uśmiech). Chyba w ogóle ich właśnie nie przytłacza. Wystarczy choćby spojrzeć na ilość pseudopatriotów wychodzących w marszach na ulice. Myślę, że jest to naturalny proces rozwoju cywilizacji, który poszedł w kierunku technologii i mikroprzekaźników. I będzie on postępował bez względu na zmiany polityczne. I tego procesu nie da się zatrzymać.


Album zamykają "Proste decyzje". Istnieją jeszcze takowe?


Myślę, że ten utwór podpowiada jedyny chyba możliwy sposób na ocalenie ludzkości. To tzw. prostomyślność, czyli próba komunikacji na bardziej pierwotnym poziomie uczciwości, bez kodowania w niej własnych interesów, potrzeb i stawianie ich ponad uczciwością. Ale z drugiej strony, żeby się to udało wszyscy musielibyśmy zacząć bardzo mocno się starać.


Jesteście w trasie promującej ten album. Jak odbiera go publiczność?


Dobrze. Nie ukrywam, że mieliśmy pewne obawy przed pierwszymi występami, bo poprzedni album nie spotkał się z dużym zainteresowaniem fanów koncertowych. Wręcz niektórzy przysypiali na nich.


Chyba żartujesz? Na Comie można drzemać?


Jak się okazuje tak (uśmiech). Ale tamten materiał był bardziej recytowany niż śpiewany. Natomiast "Metal ballads" tworzyliśmy z myślą o koncertach i po pierwszych konfrontacjach z publicznością, okazało się, że doskonale się to sprawdza. Na koncertach nie pomijamy ani jednego utworu z nowej płyty. Są one dynamiczne, widzowie przyjmują je dobrze i z pełną świadomością mówię, że nie ma możliwości, żeby ktokolwiek przez te dwie godziny naszego występu zasnął.


Bez względu na wiek, bo zdajesz sobie sprawę, że grając już blisko dwadzieścia lat, wychowujecie na swojej muzyce kolejne już pokolenie.


Szczerze mówiąc nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Ale rzeczywiście jedni ludzie odchodzą, drudzy przychodzą. I cieszę się, że ten proces cały czas trwa. To prawda, że na naszych koncertach pojawia się sporo młodych ludzi, których kiedy zaczynaliśmy grać, jeszcze nie było na świecie.


Was też to odmładza? Dodaje energii?


Każda pozytywna reakcja ze strony publiczności dodaje nam siły i wzmacnia przekaz ze sceny. Gdyby dzisiejsi 50-latkowie dawali z siebie tyle co nastolatkowie, to pewnie działałoby to w ten sam sposób. Ale ci z natury są już powolniejsi i mniej spontaniczni (uśmiech). Tak czy siak na koncertach jest super.


Nie jesteś kobietą, więc nie będziesz mi miał za złe, że wypomnę Ci wiek. Zarówno Coma, jak i Ty będziecie świętować w przyszłym roku okrągłe jubileusze.


To prawda. Zespołowi stuknie okrągła "dwudziestka", a mnie zmieni się w wieku cyferka z przodu na czwórkę. Rzeczywiście przed nami ciekawy pod tym względem rok.


Jest szansa, że uczcicie te jubileusze w sposób szczególny?


Jesteśmy tak pochłonięci nowym materiałem i wdrażaniem go na koncertach, że w tym momencie nawet o tym nie myślę. Wiem jedno, że po tym co się teraz dzieje, na pewno będziemy chcieli trochę ochłonąć i odpocząć. Nie czujemy też potrzeby lansowania i celebrowania okrągłych rocznic.


Ale jeśli ktoś uprzejmie złoży wam z tej okazji życzenia, to nie będziesz wzburzony?


Wręcz przeciwnie. Będzie mi bardzo miło. Może rzeczywiście fajnie byłoby zrobić coś na takie okazje. Na pewno warto będzie to przemyśleć. Jednak uczciwie mówiąc, na razie nie mamy żadnych planów z tym związanych i nie czujemy specjalnego ciśnienia.


Z pewnością fani was nie zawiodą i z okazji urodzin dostaniecie dużo lajków!


No zobaczymy, ale to nie jest dla mnie najważniejsze.


Jest wielu fanów Twojej muzycznej działalności, ale nie zapominajmy o tym, że z wykształcenia jesteś aktorem. I ta sfera Twojej działalności ma wielu sprzymierzeńców. Do dziś pamiętamy duet Rogucki - Małaszyński z głośnych "Skrzydlatych świń". Podobno szykuje się coś i w tym temacie?


Nawet już jest przyszykowane (śmiech). Już na początku stycznia swoją premierę będzie miał film "Gotowi na wszystko. Exterminator", w którym pojawię się na ekranie razem z Pawłem Domagałą, Piotrem Żurawskim i Krzysztofem Czeczotem. To opowieść o przyjaciołach, którzy po latach reaktywują zespół deathmetalowy, ale na skutek okoliczności są zmuszeni do grania na... festynach. Jest to komedia, ale skonstruowana trochę inaczej, bo prócz zabawy ma on dostarczyć widzom dużo otuchy. Mam nadzieję, że spełni on swoją rolę.


Eeee, to byłoby nudne. Pozabijalibyśmy się (uśmiech).


Publiczność nie jest najważniejsza.


Fot. Albert Pabijanek, Polsat


Zobacz również: