Odwiedziło nas:
Dodano: 23.06.15 12:14
Sandra Panuś to stylistka, która jednoznacznie kojarzy się z dobrym gustem. Podczas naszej rozmowy, odkryliśmy w niej również niesamowite pokłady miłości motoryzacyjnej.
PetroNews: Czy kobiety unikają tematu motoryzacji?
Sandra Panuś: Myślę, że tak, bo od małego mają wbijane do głowy, że będą gorszymi kierowcami niż faceci.
PN: To bardzo tendencyjne, a czy Ty swojej córce również wbijasz do głowy, że będzie gorszym kierowcą niż jej chłopak?
SP: Nie, nie, absolutnie. Ja lubię motoryzację, bo mój mąż mnie ukierunkował jak dobrze jeździć. Myślę, że ogólnie kobiety są uczone tylko po to, żeby zdać prawo jazdy i dojechać do sklepu, a nie po to, żeby naprawdę dobrze jeździć. Dla mnie akurat było ważne, żeby dobrze jeździć po całej Polsce, żebym nie miała problemu sama dojechać do Warszawy czy Gdańska i tak samo traktuję ten temat odnośnie mojej córki. Co prawda ma dopiero trzy i pół roku, ale już z moim mężem tłumaczymy jej, że umiejętność jazdy samochodem to wolność.
PN: Powiedziałaś, że lubisz motoryzację. Jak wobec tego traktujesz swój samochód? Jako typowe wozidełko, czy jest w tym pierwiastek miłości?
SP: No jest miłość. Wpoił mi ją mój mąż. Kiedyś tylko on był fanem BMW, teraz jesteśmy nimi oboje. Kiedyś wyznawałam stereotyp, że jeżeli ktoś jeździ BMW, to jest łysy i w ogóle. Jak go poznałam, bardziej pasował mi do Volvo. Potem zabrał mnie kilka razy na zjazd fanów tej bawarskiej marki i… ja też pokochałam tę markę.
PN: Skoro szybkie, bezpieczne i skoro BMW, to jakim dokładnie autem jeździsz?
SP: BMW E39. „Piątka” dlatego, że jest większa. Wcześniej mieliśmy „trójkę”, ale był to dla nas trochę za mały samochód, ze względu na to, że się sporo przemieszczamy i wozimy dużo rzeczy.
PN: To diesel czy benzyna?
SP: Benzyna! Dla mnie diesel to nie ten silnik. Najlepiej jak ma 8 cylindrów. Niestety, teraz takiego nie mam, ale lubię ten ryk. Jak jesteśmy na zlotach, to tam właśnie go słychać. Śmiejemy się z mężem, że mamy takie zboczenie, że jedziemy i specjalnie uchylamy szybę, żeby posłuchać samochodu, bo wiemy, że ten konkretny ma akurat jakiś fajny silnik.
PN: To piękne! Uczestniczysz w życiu motoryzacyjnym, a może sama się ścigasz?
SP: Nie ścigam się, ale bardzo bym chciała. Mamy z mężem cel na najbliższy rok, może półtora. Jest nim samochód z klatką bezpieczeństwa, którym chcemy jeździć po jakichś piaskach czy szutrach. Fajny teren dla motocyklistów jest po drugiej stronie Wisły i gdy na to patrzę, to zazdroszczę im tego, że mają miejsce, w którym mogą się wyżyć. Szkoda, że w Płocku nie ma takiego miejsca dla samochodów. Bardzo lubię też jeździć na gokartach. To jest dla mnie super adrenalina. Fajna jest motoryzacja.
PN: Wróćmy jeszcze do samochodów. Lubisz BMW, a jakie jest twoje auto marzeń?
SP: Na pewno też BMW. Myślę, że ze względów rodzinnych byłaby to X6-tka, jest duża. A jeżeli byłoby to auto tylko dla mnie, to jakieś mocne BMW F30 [najnowsza seria „3” – przyp. red.].
PN: Z jaką największą prędkością jechałaś? Na niemieckiej autostradzie, rzecz jasna.
SP: No, szybko jeździmy w okolicach Berlina (śmiech). Najwięcej to było 200-210. Lubię jeździć szybko po autostradach. Jak mam dobrą widoczność, to jadę szybko, ale po ciemku to już schodzi noga z gazu. Również jak jadę sama, to szybko. Ale jeśli jedzie się z córeczką, to inaczej się myśli.
PN: Miałaś kiedyś jakiś wypadek?
SP: Tak…
PN: Groźny?
SP: Tak. Nie pamiętam zbyt wiele do tej pory, bo miałam wstrząśnienie mózgu, ale myślę, że to była dobra nauka. Miałam wtedy prawo jazdy od 3, może od 4 miesięcy. Było to na skrzyżowaniu, a samochód, który we mnie uderzył, jechał 150 km/h… po mieście… To mi pokazało, że auto ma nad nami władzę, a nie my nad nim.
PN: Masz mocne auto z tylnym napędem. Czy dzięki temu wypadkowi ćwiczysz zachowania w podbramkowych sytuacjach? Może driftujesz, żeby wyczuć auto?
SP: Nie driftuję, ale czasami, gdzieś na sporym placu, mąż mi zaciąga ręczny, żeby zobaczyć jak zareaguję. Chciałabym pojechać na taki trening doszkalający, organizowany na torze. Kiedyś nawet wygrałam coś takiego, ale nie mogłam skorzystać z tej nagrody, bo miałam ważne zajęcia. Cały czas myślę, żeby coś takiego zrobić, bo to na pewno może dużo pomóc na drodze.
PN: Twoje auto marzeń to F30, a gdyby twój przyjaciel chciał kupić auto za 50 tysięcy złotych, to co byś mu poleciła?
SP: To zależy od tego, co kto oczekuje od auta, jakiego chce spalania i ile ta osoba jeździ.
PN: A ty za tę kwotę co byś kupiła?
SP: BMW (śmiech). Pewnie chciałabym mieć wtedy E90, ale trzeba pamiętać, że samochody bardzo tracą na wartości. W ogóle bym nie kupiła nowego samochodu, nawet gdybym miała dużą kwotę na auto. Uważam, że gdy wyjeżdżam samochodem z salonu to od razu tracę.
PN: Kończąc naszą rozmowę, co byś powiedziała wszystkim kobietom, które są zakręcone motoryzacyjnie?
SP: Żeby jeździły i żeby pokazywały się bardziej. Może zrobimy jakieś zrzeszenie kobiet, które lubią motoryzację. Chciałabym, żeby były takie spotkania motoryzacyjne dla kobiet, żebym miała w końcu motoryzacyjną koleżankę. To by było bardzo fajne.
PN: Tego życzymy Tobie i wszystkim motoryzacyjnie zakręconym kobietom.
Rozmawiał Dominik Jaroszewski
„Petro News”
Fot. archiwum prywatne Sandry Panuś
Zobacz również: