Media Rzeszów

Odwiedziło nas:

praca forum fejs program

SPORT

Rober Nemś: sporty siłowe to jak randka z narzeczoną

Dodano: 18.05.15 20:13


spo65768123

Gabriela Gacek, Magdalena Zapała, Bernadetta Styrczula, Renata Zapała i ich trener Robert Nemś to zawodnicy Klubu CKF Maximus z Czarnego Dunajca, którzy odnoszą sukcesy na ogólnopolskich i międzynarodowych zawodach. Sporty siłowe to ich pasja.

Z Robertem Nemsiem, założycielem i trenerem Klubu CKF Maximus w Czarnym Dunajcu, rozmawia Piotr Duraj.


Klub CKF Maximus działa prężnie. Świadczą o tym ostatnie wyniki.


Klub CKF Maximus to połączenie dwóch możliwości. Po pierwsze rekreacyjnego korzystania z urządzeń, sprzętu, zupełnie amatorskiego podejścia do poprawienia sylwetki, zdrowia i czystej przyjemności, jaką daje uprawianie sportów siłowych. Po drugie – dostajesz się w moje ręce i deklarujesz, że chcesz podejść do tego poważnie i myślisz o startach w zawodach, ale o tych kandydatów bardzo trudno. Trening zawodniczy to nie przelewki i nie zabawa. Cele są wysokie i droga do sukcesów, od regionalnych przetarć do międzynarodowych startów, jest długa i pełna rozczarowań. Jednak co cię nie zabije, zrobi cię silniejszym.


Przed Wami kolejne zawody, tym razem na Ukrainie. Czy możemy spodziewać się kolejnych sukcesów ?


Do Mistrzostw Świata przygotowywaliśmy się pół roku. Tyle minęło od ostatnich mistrzostw w 2014 roku. Czy liczyć możemy na sukcesy? Nie jedziemy się tam bawić. Jedziemy się sprawdzić, czy treningi przyniosły oczekiwane rezultaty, czy umiemy sobie radzić w stresie, na obczyźnie. Dźwigamy ciężar reprezentowania kraju z czego jesteśmy bardzo dumni. Zawodniczki są gotowe. Ja jestem gotowy. Czy damy radę, okaże się wkrótce. Po cichu liczę na rekord Europy, który jest już na treningu zaliczony przez jedną z zawodniczek.


Jak wyglądały przygotowania?


Trenujemy trzy razy w tygodniu pod kątem dyscyplin siłowych, ale bez słabych punktów, ciało musi być wszechstronnie przygotowane. Sztanga w systemie dwubojowym, trójbojowym połączonym z intensywnością crossfitu przynosi wielkie korzyści – piękną sylwetkę, piekielną siłę i wytrzymałość.


W czym tkwi tajemnica sukcesów kobiet?


Nowe pokolenie kobiet jest silniejsze psychiczne, nie uznające granic i stereotypów. Są sumienne i konsekwentne, a to jest klucz do sukcesów.


Jak rozpoczęła się Pana przygoda z dyscyplinami siłowymi?


Moja przygoda ze sportami siłowymi to jak randka z narzeczoną, która nie pozwala się uwieść. Mimo że starasz się jak możesz, to i tak masz uczucie, że na nią nie zasługujesz. Pierwszą prawdziwą lekcję dostałem w Holandii. Ileż wstydu się najadłem z powodu swoich totalnych braków wiedzy na temat treningów i korzystania z urządzeń. Dzięki cierpliwości właściciela i wielokrotnego mistrza zacząłem nabierać szlifów, ogłady i po dziś dzień się uśmiecham jak wspominam swoje założenie, że na każdej maszynie chciałem wziąć cały ciężar – tylko po co, do dziś nie wiem… Tam były pierwsze konkretne wyniki, nauka poprawnej techniki wyciskań i dźwigań. Dawne czasy, ale bardzo istotne. Rozumiem doskonale młodych ludzi przychodzących do siłowni i zastanawiających się czy kiedykolwiek się im uda. Ja wiem jedno – pracowitość, wytrwałość i pokora to jedyna droga na szczyt. Zaczynam marudzić, jak to z wiekiem bywa…


Odniósł Pan wiele sukcesów. Proszę wymienić najważniejsze? Jak przebiegała Pana kariera?


Przez lata uzbierało się kilkaset występów na zawodach i trofeów, na które lubię sobie popatrzeć i przypomnieć zawodników, z którymi startowałem. Zdobyłem tytuły Mistrzów Polski, Europy i Świata w różnych dyscyplinach – tytuły w Strongmanie, Mas Wrestlingu, Monster Gripie, Trójboju Siłowego. Ustanowiłem kilka rekordów Polski, Europy i Świata. Nie ma co się chwalić. Zawsze będą lepsi i silniejsi. Nie powiedziałem jeszcze dość, taka moja natura. Dzięki startom mogłem zwiedzić wiele krajów i nawiązać przyjaźnie na całym świecie. To z pewnością nagroda za poniesiony wysiłek na treningach i zawodach.


Od lat prowadzi Pan siłownię w Czarnym Dunajcu. Czy jest zainteresowanie tym sportem wśród mieszkańców Podhala?


Często słyszę pytania dotyczące młodzieży i zainteresowania sportem, a także finansów. Drogie hobby, ale warto. Tak na to patrzę. Zainteresowanie jest bardzo duże. Wielu ludzi nam gratuluje i kibicuje. To bardzo nas motywuje i powoduje że człowiek wie, że ktoś ze znajomych powie dobre słowo. Sceptyków jest też grono, ale to w większości ludzie, którzy radość życia przeliczają na pieniądze, więc nigdy nie zrozumieją, że można kochać wysiłek na siłowni. Gdy brakuje nam funduszy na startowe, czy wyjazd, wiele drobnych firm okazuje nam wsparcie i bardzo im za to dziękujemy, bo na niektóre wyjazdy dla nas jest za drogo. Większość mieszkańców Podhala to twardzi ludzie. Mają szacunek dla sportów siłowych, bo jak mówią „Mamy to we krwi”


Co doradziłby Pan początkującym?


Po pierwsze nie bać się iść pierwszy raz, po drugie – pytać co i jak, nie podglądać, bo droga do poprawności będzie znacznie dłuższa, niż nam się zdaje. Siłownia to miejsce dla każdego, ale każdy jest inny i każdy przychodzi w innym celu i należy to uszanować. Jedni szczupleją, inni pompują „bicki”, inni podnoszą, ale większość przychodzi dla relaksu, odcięcia się od problemów dnia codziennego i chwili dla siebie, tak zwanego oczyszczenia. To także metoda na przedłużenie aktywności życiowej. Polecam każdemu, bo równowaga w ciele musi być. Jak mawiają od lat – „W zdrowym ciele zdrowy duch”.


„Goral Info Extra”


Zobacz również: