Odwiedziło nas:
Dodano: 13.03.2014
Z profesor Jadwigą Staniszkis, pierwszą damą polskiej socjologii, rozmawiają Jolanta Święszkowska i ksiądz dr Waldemar Świątkowski.
Jolanta Święszkowska: W Łomży pojawiła się Pani Profesor na zaproszenie księdza doktora Waldemara Świątkowskiego, filozofa i etyka.
Jadwiga Staniszkis: Zostałam zaproszona na wykład o antropologii pracy do Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości, ale akcenty prelekcji przesunęłam w kierunku władzy, gdyż te tematy łączy to, co nazywam roboczo „sekretną mapą Europy”. Chodzi mi o ukryte funkcjonowanie idei religijnych, które różnicują się w poszczególnych społeczeństwach i decydują o aktualnym kontekście politycznym.
Jolanta Święszkowska: Kończyła Pani socjologię w ramach wydziału filozoficznego, obecnie obserwujemy jak nauki społeczne i polityczne odzierane są z kontekstu filozoficznego, co chyba utrudnia zrozumienie złożoności współczesnego świata?
Jadwiga Staniszkis: To nie jest tylko kwestia zmian programowych, likwidowania kierunków studiów, całej sytuacji w nauce. Podejmowane decyzje polityczne są arbitralne, uczą oportunizmu, premiowane są zmiany ilościowe, a nie jakościowe. Rezygnujemy w Polsce z tej wykładni intelektualnej, która najwięcej wyjaśnia. Dzięki filozofii możemy obserwować jak Rosja odbija się w intelektualnym modelu niemieckim, co trwa od czasów Piotra Wielkiego, carycy Katarzyny. Ta zależność wyjaśnia sprawy obecnej polityki, bez historii idei nie pojmiemy nic z otaczającej nas rzeczywistości. Kiedy chcemy zrozumieć czym jest ostatni traktat regulujący Unię Europejską, Traktat Lizboński, musimy zrozumieć dyktat formy, który polega na uznaniu równoważności systemów wartości i wyrzuceniu z dyskursu, poprzez sieciowość, pewnej skali interesów, np. mniejszych państw. Żeby te kwestie pojąć, i uchwycić rolę Polski na arenie międzynarodowej, należy nawiązać wręcz do tradycji Imperium Rzymskiego. Te kraje, które tkwiły w trwającej przez wieki praktyce manipulowania formą, na zasadzie eksperymentu i bez teoretyzowania, inaczej odnoszą się do propozycji federacyjnego systemu władzy, niż na przykład Niemcy, które do formy podchodzą w sposób syntetyczny. Moje zainteresowania naukowe krążą wokół historii idei, które mimo że są coraz bardziej świeckie, to jednak kontynuują dawne założenia filozoficzne, choć na powierzchni zdarzeń nie zawsze tę zależność dostrzegamy.
Waldemar Świątkowski: Miejscem intelektualnej debaty jest Uniwersytet, którego rola została w Polsce osłabiona reformą szkolnictwa wyższego minister Barbary Kudryckiej.
Jadwiga Staniszkis: Tego typu reformy wynikają z braku poczucia, że nauka powinna być przygodą oraz prawem do ryzyka, sferą, która tradycyjnie kształtuje inteligentów – mających określone obowiązki wobec społeczeństwa, i intelektualistów – czyli tych, którzy śledzą ruch własnej myśli. Podpisałam niedawno list w obronie Katedry Filozofii w Białymstoku, bo ściana wschodnia, która i tak doświadcza licznych problemów, nie powinna być odcinana od humanistyki. Filozofia jest królową nauk. Podejście ilościowe usztywnia system edukacyjny, całe zespoły i rady naukowe są rozbijane, co jest kolejnym krokiem do destrukcji. Ponad tysiąc osób czeka na nominacje profesorskie z rąk prezydenta. To są ludzie, którzy mają „zatkać” określone ubytki w edukacji, wielu w tej grupie znalazło się z przypadku, nie posiada odpowiednich kompetencji. W ten sposób wzmacniane jest likwidowanie przygody naukowej, która przydarzała się dawniej warstwie inteligenckiej. Filozofia zmusza, by zastanawiać się nad tym, co jest właściwym istnieniem, jaki jest ruch myśli, który wywołuje dane zdarzenie. Luteranizm, kalwinizm, niemiecka filozofia, tomizm – oferują rożne odpowiedzi, które mają konsekwencje w kulturze politycznej danego kraju, w tym co jest już oczywiste i bezrefleksyjnie przyjmowane. Humanistyka, filozofia, dają najlepsze odpowiedzi na pytania w jakim miejscu się znajdujemy, gdzie przebiega oś konfliktu, jakie mamy zasoby. Odcinanie się od filozofii jest niezmiernie niebezpieczne, zwłaszcza, że luka między wydajnością pracy a płacami rośnie, a kraj utrzymywany jest w płytkim rynku towarów i usług.
Waldemar Świątkowski: Casus białostocki pokazuje jak traktowane są nauki humanistyczne, niedawno powołano tam filozofię, a za chwilę rozgorzała debata nad jej likwidacją. Istnieje tendencja, by dostosowywać uczelnie do potrzeb tak zwanego wolnego rynku, który jak się okazuje nie jest efektywny, bo wypycha ludzi młodych z kraju. U podstaw dobrego kapitalizmu leży natomiast idea, myśl.
Jadwiga Staniszkis: Historia idei pokazuje jak ludzie się zmagali, przeskakiwali samych siebie. Studiowałam filozofię obok socjologii i uważam, że należy umożliwić bezpłatne studiowanie drugiego kierunku, bo to jest inwestycja. Wolny rynek jest pewnym mitem. Wystarczy zwrócić uwagę na ustawę o zamówieniach publicznych. Głównym kryterium oceny oferty przetargowej jest cena, co skutkuje cięciem płac pracowniczych. A gdy związki zawodowe z tego typu patologiami walczą, to pojawiają się liczne głosy, że takiego krzywdzącego pracowników rozwiązania wymaga wolny rynek. To oczywiście absurd, bo przyjmując dyktat wolnego rynku rezygnujemy z tradycji tomistycznej akcentującej godność osoby ludzkiej, ignorujemy także tradycję społecznych encyklik papieskich.
Jolanta Święszkowska: Znajdujemy się w Łomży, mieście o wysokim bezrobociu, które doświadcza depopulacji . Młodzi i wykształceni opuszczają tę małomiasteczkową rzeczywistość w poszukiwaniu awansu społecznego i zawodowego. Jaką ma Pani receptę dla prowincji?
Jadwiga Staniszkis: Myślę, że rolnictwo oparte o przetwórstwo i nowe technologie jest jakąś szansą. Może nowoczesna spółdzielczość, szukanie oryginalnych rozwiązań w oparciu o specyfikę regionu. Przestrzeń jest zawsze rzeczą umowną, wystarczy wprowadzić komunikację kolejową i nowoczesne środki transportu, aby prowincja stałą się sercem kraju. Miasta takie jak Łomża mają i tak duży atut w postaci uczelni. Gościłam z wykładem na Państwowej Wyższej Szkole Informatyki i Przedsiębiorczości, spotkałam kompetentnych wykładowców z solidnym przygotowaniem humanistycznym. Ci ludzie stanowią społeczny kapitał tego miasta i ich potencjał należy wykorzystać.
Jolanta Święszkowska: Czy nastąpi dyfuzja i rozwój rozleje się w końcu na prowincję, zamiast koncentrować się tylko w wielkich aglomeracjach?
Jadwiga Staniszkis: O tym decydują: podział środków finansowych i komunikacja Łomży z innymi częściami kraju, potencjał lokalnej społeczności, regionalny patriotyzm, pozostawanie ludzi z wyobraźnią. Potrzebna jest wymiana pokoleniowa, czyli skorzystanie z potencjału ludzi nie zużytych przez system komunistyczny. Pomocne okazać się mogą instytucje, ale nie nadmierny rozwój administracji. Obecnie mamy rozbudowaną biurokrację, co jest po prostu horrorem, bo często tworzone są przepisy, by dać kompetencje niepotrzebnym szczeblom urzędniczym. Nie mam też nadmiernej wiary w instytucje pozarządowe, bo często są one kanałem transmisji interesów niekoniecznie związanych z regionem. Myślę, że ważna jest wierność wartościom i organizowanie się wokół nich. Widzieliśmy niedawno przed Sejmem protestujących rodziców dzieci niepełnosprawnych. Pieniądze, które otrzymują za opieką nad własnymi dziećmi, są kilkakrotnie niższe niż wydatki państwa na miejsce w ośrodku opieki. Należy uznać, że praca powinna być ulokowana tam, gdzie wykonywana jest najlepiej, z sercem i z zaangażowaniem. Ryzykiem jest też utknięcie w szufladzie niskich dochodów. Rządzący chcą skumulować jak najwięcej wzrostu gospodarczego kosztem pracowników. Kraje zachodnie bogaciły się latami, pokoleniami, uwzględniając poziom społecznego życia. Nasza polityka płacowa utrzymuje ludzi w strachu, nie tworzy więzi lokalnych. W Japonii właściciel firmy regularnie pyta pracowników, co by w pracy zmienili. Nawet jeśli jest to jakaś zmiana prosta, na przykład wymiana uchwytów w maszynie, to pracownik otrzymuje czytelny sygnał, że doceniana jest wiedza tworzona od dołu go góry. A przy jednoczesnym poważnym potraktowaniu wiedzy elitarnej dojrzałe społeczeństwo zaczyna rozumieć, że polityka jest sprawą dla ludzi posiadających jakieś dokonania, którzy coś zorganizowali, wymyślili. Unia Europejska ma skomplikowaną strukturę radzenia sobie z problemami, rozprasza władzę i czyni ją niewidoczną. Jednak w sytuacji kryzysowej skupia władzę w rękach kilku polityków, którzy mogą podejmować arbitralne decyzje. Ameryka ma natomiast dwie struktury władzy, w sytuacji kryzysu centralizuje rządzenie. Ale w sytuacji normalnej odwołuje się do większej partycypacji, społeczeństwo polityczne funkcjonuje tam bardzo dobrze, zwłaszcza, że odwołuje się do kategorii wiedzy.
Jolanta Święszkowska: MassachusettsInstitute of Technology, najpoważniejsza uczelnia techniczna w USA i jedna z najlepszych na świecie, kształci także wybitnych humanistów, oferuje kompleksową wiedzę.
Jadwiga Staniszkis: Podobnie jest w Niemczech. Skoki cywilizacyjne w obrębie funkcjonowania Internetu, w oprogramowaniu dokonywane były przez osoby znające na przykład kulturę Azji, logikę trójwartościową, inne cywilizacje i odmienne sposoby rozumowania. Wszystko jest z sobą powiązane i zaczyna się oraz kończy w głowie.
„Narew – Extra Tygodnik”