Odwiedziło nas:
Dodano: 14.08.14 11:21
Gdy niedawno telewizja podała alarmistyczne informacje o kurczeniu się populacji pszczelich w naszym ekosystemie, odwiedziliśmy znanego ciechanowskiego pszczelarza.
Roman Niesiobędzki – obecnie przewodniczący ciechanowskiego Zarządu Osiedla Nr 3 „Aleksandrówka”, zajmuje się czynnie pszczelarstwem już od 15 roku życia. Od wielu lat nieopodal Ciechanowa prowadzi własną pasiekę, działając też społecznie w organizacjach pszczelarskich, gdzie przewodniczy Komisji Rewizyjnej Regionalnego Związku Pszczelarzy Północnego Mazowsza oraz Komisji Rewizyjnej Powiatowego Koła Pszczelarzy w Ciechanowie. Poproszony o komentarz do medialnych wiadomości o narastaniu niekorzystnych tendencji w polskim pszczelarstwie, a także o prognozę ich długofalowych skutków, Roman Niesiobędzki rozpoczął od oceny sytuacji bieżącej. – Rok 2014 dla pszczelarzy jest rokiem bardzo specyficznym i trudnym w gospodarce pasiecznej. Występujące od początku roku anomalie pogodowe takie jak bardzo wczesna wiosna, powracające chłody i przymrozki w maju i czerwcu oraz susze w lipcu, spowodowały poważne braki w nektarowaniu roślin miododajnych ale też opóźniony i słaby rozwój rodzin pszczelich, zwłaszcza wczesną wiosną. W tym roku drzewa akacji i lipy w związku ze wspomnianymi anomaliami nie nektarowały, stąd na rynku wystąpi brak miodu akacjowego i lipowego – mówił oprowadzając nas po swojej pasiece Roman Niesiobędzki. – W naszych stronach najczęściej spotykane miody to: rzepakowy – mający szczególne działanie lecznicze na serce, akacjowy – o działaniu odkażającym zalecany dla cukrzyków, oraz lipowy – bardzo dobry na przeziębienia, a także miód wielokwiatowy. Każdy z tych miodów jest inny od pozostałych, posiada swoją specyfikę smakową, barwę, gęstość oraz zapach – kontynuował gospodarz pasieki. A zaraz potem odnosząc się do istoty i społecznej misji pszczelarstwa, zaakcentował rolę działań pszczelarzy na rzecz zachowania naturalnej równowagi środowiska przyrodniczego. – Pszczelarstwo to pasja ludzi realizujących się w pełnej symbiozie z przyrodą, to praca dająca szeroki kontakt z naturą, praca na rzecz poprawy środowiska naturalnego. Pszczoły jak twierdzą naukowcy, to „czujnik człowieka”. Po wymarciu pszczół los człowieka zdaje się być przesądzony. Aktualnie dynamiczny rozwój cywilizacji, zmiany w zakresie nasiennictwa i wegetacji roślin, chemizacja rolnictwa, itp., negatywnie wpływają na pszczoły i funkcjonowanie pszczelarstwa. Do najważniejszych zagrożeń dla życia i rozwoju pszczół należy zaliczyć stale rozwijającą się plagę warrozy, polegającą na atakowaniu pszczół przez żyjące na nich pasożyty, które karmią się ich hemolimfą, a także rozwój pszczelich chorób typu biegunka i nosemoza. Tragiczne skutki niosą wykonywane bez zachowania warunków bezpieczeństwa biosfery niefachowe opryski środkami zawierającymi związki biobójcze, szczególnie w porze kwitnienia roślin. Duże straty wywołują też postępujące ubytki w roślinach miododajnych, m.in. w skutek bezrefleksyjnego i pochopnego wycinania drzew i krzewów. Niekorzystne tendencje potęgują także zauważalne coraz częściej anomalie pogodowe, a także trendy społeczne takie jak starzenie pszczelarzy i brak następców – wyliczał Roman Niesiobędzki. – A jakie mogą być tego długofalowe skutki? Oczywiście spadek produkcji miodu oraz wosku i innych produktów pszczelarskich, a także uwiąd branży dającej miejsca pracy i pożytki ekonomiczne. Ale to tylko maleńki procent ogółu strat ekonomicznych jakie regres populacji pszczelich może wywołać w skutek redukcji ich roli jako zapylaczy. Bardzo wiele gatunków roślin uprawianych rolniczo, to rośliny owadopylne nie mogące istnieć bez symbiozy z owadami, wśród których pszczoły w ogólnym bilansie zapylania są gatunkiem dominującym. Także w przypadku roślin w wysokim stopniu samopylnych udział pszczół jest bezcenny, ponieważ dokonywane przez nie zapylenia obcopylne krzyżowe wobec samozapyleń zapewniają nieporównywalnie lepszą wydajność oraz jakość owoców i nasion. Pszczoły są więc podstawowym czynnikiem udanej wysokotowarowej produkcji roślinnej i ich ubytek musi nieść szkody dla całej działalności rolniczej. Zależność tu jest prosta – mniej pszczół to nie tylko mniej miodu, ale to także mniej różnego innego jedzenia. I niech o tym aspekcie pszczelarstwa pamięta całe społeczeństwo z rządzącymi na czele, w tym przede wszystkim sami rolnicy, którzy wbrew zasadom stosowania pestycydów jednym barbarzyńskim opryskiem mogą wytruć pszczoły na dużym terenie – podsumował Roman Niesiobędzki.
KAROL PODGÓRNY
„Extra Ciechanów”
Zobacz również: