Odwiedziło nas:
Dodano: 02.06.2014
HAN SUNG-RAE, dyrektor Centrum Kultury Koreańskiej Ambasady Republiki Korei w Polsce, specjalnie dla MY21
MY21: - Panie Dyrektorze, dziękuję bardzo za spotkanie, a ponieważ Pana pobyt w Polsce zbliża się już do końca, spróbujmy podsumować ostatnie trzy lata działalności Centrum Kultury Koreańskiej. Co Pan uważa za swój największy sukces podczas pracy w naszym kraju?
Han Sung-Rae: -W 2012 roku odbył się pierwszy „Korea Festival” i zakończył się on wielkim sukcesem. W zeszłym roku obyła się jego druga edycja.
W tym roku również pod koniec czerwca planujemy organizację tego wydarzenia. „Korea Festival” ma dla mnie największe znaczenie, gdyż obejmuje najbardziej całościową prezentację kultury koreańskiej i nie tylko samej kultury. Uczestnicy tego swoistego święta mogą zapoznać się nie tylko z ofertą Centrum Kultury Koreańskiej, ale również z wieloma jej wyjątkowym aspektami, niedostępnymi na co dzień dla Polaków.
Tego dnia mieszkańcy Warszawy oraz tysiące gości z całego kraju mogą poczuć się jak w Korei. Począwszy od zapoznania się z tradycyjną kulturą koreańską oraz z najbardziej reprezentatywnymi potrawami naszej kuchni i naszymi strojami ludowymi, a skończywszy na k-popie, coraz bardziej popularnym szczególnie wśród młodych Polaków.
Podczas tego wyjątkowego święta kultury koreańskiej prezentujemy również te miejsca w Republice Korei, które szczególnie polecamy turystom odwiedzającym nasz kraj.
W trakcie „Korea Festival” odbywają się także koncerty zespołów ludowych z Polski i Korei, które nawet wspólnie wykonują utwory zarówno polskie jak i koreańskie.
- Najlepszym dowodem na to, że „Korea Festival” był wielkim sukcesem, świadczy również to, że inne kraje próbują naśladować tego rodzaju przedsięwzięcia. Mam tu na myśli oczywiście Japonię.
- Cieszy nas tylko, że tego inne kraje dostrzegają plusy takiej właśnie prezentacji dorobku swojego kraju nie tylko w sferze kulturalnej. W Warszawie, i nie tylko, powinno odbywać się jak najwięcej imprez będących niekonwencjonalną prezentacją innych krajów.
- Właśnie, a w jaki sposób mieszkańcy innych polskich miast mogli zapoznać się z kulturą koreańską?
- Mamy drugi projekt pod nazwą „Moving Korea”. Centrum Kultury Koreańskiej mieści się tylko w Warszawie, ale dotarły do nas słuchy, że również w innych miastach, dużych i mniejszych, jest duże zapotrzebowanie na poznanie naszej kultury. Dlatego też jeździmy do nich ze specjalnymi programami. To jest taka mniejsza wersja „Korea Festival”.
Podczas tych spotkań prezentujemy wystawy zdjęć z naszego kraju, prezentujemy zespoły tańczące do muzyki k-pop, organizujemy różne warsztaty na przykład prezentacji ludowych strojów koreańskich. Zależy nam, aby pokazać mieszkańcom tych miast możliwie najwięcej z kultury koreańskiej. Z programem tym byliśmy w Krakowie, Wrocławiu, Mławie, Poznaniu, Łowiczu i Gdańsku. W następnej kolejności będziemy oczywiście wybierać miasta, w których jeszcze nie byliśmy.
W projekcie tym współpracujemy w wydziałami kultury urzędów miast oraz z domami kultury, które tam się znajdują. Ma on dla nas bardzo duże znaczenie i wielkość miast nie ma tu znaczenia. Jeździmy tam, gdzie jest zapotrzebowanie na prezentację naszej kultury.
- Samo Centrum Kultury Koreańskiej również jest bardzo aktywne. Odbywa się tutaj bardzo dużo różnego rodzaju zajęć.
- Oczywiście. Największą popularnością cieszy się lektorat języka koreańskiego. Organizujemy również lekcje taekwon-do, tańca do muzyki k-pop, pokazy filmów koreańskich.
Ciekawa jest sytuacja z tańcem do muzyki k-pop, gdyż w tym przypadku zajęcia prowadzą Polacy. Ci, którzy pokazali swoje wysokie umiejętności podczas organizowanych już dwukrotnie turniejów k-pop w Warszawie. Uczestniczy w nich duża grupa najczęściej młodych dziewcząt polskich i z naszego punktu widzenia jest to duży sukces. Jestem osobiście z tego faktu bardzo zadowolony.
Nasze Ministerstwo Kultury od kilku lat prowadzi już kampanię aktywizacji kulturalnej Koreańczyków, aby wszyscy nasi obywatele mieli z nią coś wspólnego, aby nie był to dla nich temat zbyt trudny. Nasze Centrum również stara się, aby poprzez poznanie kultury koreańskiej również Polakom żyło się łatwiej.
- Przyznam szczerze, że mnie osobiście brakuje działań Centrum skierowanych na promocję literatury koreańskiej. W Polsce ukazuje się coraz więcej przekładów, jest nawet wydawnictwo, które specjalizuje się praktycznie wyłącznie w literaturze waszego kraju. Czy nie można by realizować przedsięwzięć promujących również tę sferę kultury?
- Oczywiście ma Pan rację i będziemy musieli nad tym pomyśleć. Zwłaszcza, że nasza oferta w postaci k-pop, czy taekwon-do skierowana jest raczej do ludzi młodych. A wiemy doskonale, że Polacy lubią czytać.
Literatura koreańska, jak każdego zresztą kraju, jest bardzo obszerna i obejmuje różne gatunki literackie. Ale na pewno można w niej znaleźć coś, czym zainteresują się Polacy. Mimo wzrastającej liczby przekładów, literatura koreańska nadal jest w Polsce rzadkością i niektóre jej pozycje nie są przeznaczone dla wszystkich. Ale na pewno będziemy się starać, aby zrealizować projekty czy wydarzenia związane z jej promocją.
Podczas Warszawskich Targów Książki do Polski przyjedzie Kim Jin-kyung, autor „Szkoły Kotów” i postaramy się zorganizować przy tej okazji jakieś wydarzenie poświęcone literaturze koreańskiej. Chcemy również organizować jak najwięcej seminariów z udziałem specjalistów ze studiów koreanistycznych, aby przybliżyć nasz dorobek literacki. Mogę obiecać, że w przyszłości tego rodzaju wydarzeń będzie znacznie więcej.
- Panie Dyrektorze, a czego nie udało się zrealizować?
- Tak, było coś takiego. Ma to bezpośredni związek z projektem „Moving Korea”. W Polsce sposób promocji wydarzeń kulturalnych poprzez oznakowanie specjalnych banerami samochodów nie jest jeszcze chyba zbyt popularny. Na samym początku pobytu tutaj planowałem wykupienie większego samochodu, najlepiej busu, ofoliowanie go i promowanie w ten sposób spotkań z przedstawicielami Centrum, zwłaszcza w innych miastach. Niestety na drodze stanęły powody formalne.
Nie wszyscy, zwłaszcza w innych miastach wiedza, że w ogóle istnieje taka instytucja jak Centrum Kultury Koreańskiej. Mam jednak nadzieje, że w przyszłości uda się ten pomysł zrealizować.
- Jakie są Pana osobiste wrażenia z pobytu w Polsce?
- Jestem pod wrażeniem, w jaki sposób mieszkańcy Warszawy umieją korzystać z życia…
- Co to znaczy?
- W waszym życiu jest dużo romantyzmu, spokoju. Nawet kiedy patrzy się na Polaków siedzących latem w ogródkach i popijających piwo czy wino.
- W Korei tego nie ma?
- Może i jest, ale ludzie tego nie wykorzystują. Czuje się, że Polacy umieją korzystać z życia. Są po prostu zadowoleni. Może dlatego, że macie wysoki poziom życia kulturalnego. Kultura jest obecna w waszym codziennym życiu i umiecie z niej korzystać. Macie też na to czas.
W porównaniu z Polską Korea jest o wiele mniejszym kraje, ale ze znacznie większą liczbą mieszkańców. Dla Polaków praca nie jest najważniejsza, są rzeczy ważniejsze. Dużo czytacie, często chodzicie do teatrów, na koncerty, a ceny biletów nie są wygórowane, W Korei jest inaczej.
U nas gospodarka bardzo rozwinęła się w dość krótkim czasie. Przez lata dla Koreańczyków liczyła się wyłącznie praca, aby jak najdłużej pracować i aby zysk z niej był jak największy, gdyż jest to jedyna podstawa do oceny drugiego człowieka. A ci, którzy już mają pieniądze i wolny czas, nie wiedzą jak z nich korzystać, jak korzystać z kultury. I przez to nie czują się szczęśliwi
A przecież też mogliby w pełni cieszyć się z tego, co mają. Z pewnością tego Koreańczycy mogliby się od Polaków nauczyć.
- Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmawiał: JACEK WASILEWSKI (MY21)
Zobacz również: