Odwiedziło nas:
Dodano: 03.02.15 14:53
Michał Gołkowski, rodem z Sochaczewa, i tu nadal zamieszkały, jest u progu dużej kariery pisarskiej. Kiedy spotkałam się z nim niespełna dwa lata temu, dopiero się wszystko rodziło. Rozmawialiśmy o pierwszej książce z cyklu S.T.A.L.K.E.R. Potem były dwie kolejne.
Dziś jest czwarta książka i zupełnie nowy cykl „Stalowe szczury”. Premiera „Błota”, bo o nim mowa, miała miejsce 23. stycznia w warszawskim Empiku Junior przy Marszałkowskiej.
Każda rozmowa z Michałem Gołkowskim to przygoda. Za sprawą wiedzy, erudycji, a przede wszystkim pasji, pisarz przenosi rozmówcę w świat swoich książek, choćby z gatunku czy innych powodów były nam zupełnie obce. Michał uwielbia mówić, chyba dlatego, że, jak sam to określa, ma nieustanny myślotok, w jego głowie wciąż rozwijają się nowe historie, dojrzewają postaci, pogłębiają fascynacje, a on sam zwyczajnie jest szczery.
Nie ukrywa, jak pisze, jak się czasami myli, co planuje, o czym marzy. A do tego jest dowcipny i niezwykle energiczny.
– Jak to się stało, że powstała czwarta książka? Sam nie wiem. Na pewno nie odpalam jednego tytułu od drugiego, bo przecież w międzyczasie robię całe mnóstwo innych rzeczy, na przykład tłumaczę książki. W ciągu ostatnich dwóch lat wyszły trzy tytuły w moim tłumaczeniu z rosyjskiego, jestem w trakcie tłumaczenia czwartej, w lutym wyjdzie. Zaczętych swoich własnych książek mam jeszcze dwie, a wymyślonych i minimalnie zaczętych kolejne dwie, pomysłów zaś na cztery, nawet pięć sztuk.
„Błoto” – o czym to jest? Ma jakiś związek z cyklem S.T.A.L.K.E.R.?
– Nie. Tą książką otwieram zupełnie nową historię, nowy cykl, inne czasy, inne wszystko. To będzie alternatywna historia I wojny światowej. Ja to nazywam faktastyką. Wielka Wojna, której setną rocznicę dopiero obchodziliśmy, jest historią totalnie zapomnianą i zakurzoną. Od jakiegoś czasu, mniej więcej od roku, obserwuję niesamowite zjawisko, chciałoby się powiedzieć społeczne, ale chyba jest raczej cywilizacyjne, gdzie ta I wojna światowa nagle
To dlatego zdecydował się pan na taki czas?
– Nie, zupełnie odwrotnie. Ja i moja książka jesteśmy dowodem właśnie zmiany historycznego myślenia o I wojnie światowej. Kiedy w maju ubiegłego roku decydowałem o tym, że „Stalowe szczury” będą osadzone w tym czasie, wydawało mi się to niezwykłe, wyjątkowe. Ale przez kolejne dziewięć miesięcy stało się coś niesamowitego, nagle sobie wszyscy o tej wojnie przypomnieli. I to głębiej, inaczej niż kiedykolwiek dotychczas.
U progu wielkiej kariery
Mam dziś wrażenie, że tym cyklem udało mi się trafić na szczyty jakiejś absurdalnej fali świadomości ludzkiej podnoszącej się zupełnie od dołu, niezależnie od wszystkiego. Przecież żadna z rocznic I wojny światowej nie odbiła się takim echem. I jestem zupełnie przekonany, że ludzie przypomnieli sobie o tej wojnie zupełnie niezależnie od jej setnej rocznicy. To jest, cholera, absolutnie fascynujące dla humanisty i człowieka pasjonującego się obserwowaniem ruchów społecznych. Na naszych oczach budzi się kawałek historii.
„Błoto” oparte jest na wydarzeniach z I wojny światowej?
– Nie. „Błoto” oparte jest na bohaterze, którego kiedyś przypadkiem wymyśliłem, wracając samochodem z Warszawy do Sochaczewa, do zupełnie innego świata. Napisałem opowiadanie, popatrzyłem na tego bohatera i pomyślałem, a kochany… jesteś mój. Wahałem się tylko, gdzie go umieścić. Wahałem się między space operą a Wielką Wojną i doszedłem do prostego wniosku, który już raz tutaj pani zdradziłem, że żaden wymysł fantastyki nie może być tak zaskakujący i fascynujący jak to, co potrafi nam zgotować rzeczywistość.
Jeśli chcemy poznać tego bohatera, sięgnijmy po lekturę nowej książki Michała Gołkowskiego. I śledźmy jego nowy blog golkowski.e-sochaczew.pl, gdzie nasz bohater pisze między innymi, skąd w nim miłość do takich, a nie innych wydarzeń z historii.
(figa)
e-sochaczew.pl
Zobacz również: