Odwiedziło nas:
Dodano: 29.12.21 20:34
Sztuczna inteligencja staje się powszechna w produkcji filmowej. Nie ma jednak szans w pełni zastąpić pracy ludzi
Algorytmy uczenia maszynowego odpowiadają w branży filmowej już nie tylko za określanie potencjalnych grup odbiorców produkcji, ale i estymowanie przychodów, a nawet tworzenie schematu fabuły czy budowanie postaci. We wrześniu w Wenecji premierę miał natomiast film inspirowany twórczością Federico Felliniego, ale stworzony przez sztuczną inteligencję. Choć rozwój produkcji filmowej zmierza w kierunku produkcji wirtualnej, to eksperci nie przewidują wyeliminowania z niej czynnika ludzkiego.
– Sztuczna inteligencja zawsze była takim elementem, na który filmowcy patrzyli z chęcią. Człowiekowi brakuje pewnych umiejętności analitycznych. Możemy więc wykorzystywać wielkie urządzenia obliczeniowe, żeby w dość łatwy sposób wysnuwać wnioski na temat naszych preferencji. Dzisiaj sztuczna inteligencja potrafi analizować scenariusz, ale również dobór obsady, reżysera, a także odnieść te czynniki do budżetu i wysnuć estymację na temat tego, ile zarobimy. To jest wielka rewolucja – podkreśla w wywiadzie dla agencji Newseria Anna Dobrowolska, producentka filmowa.
Algorytmy uczenia maszynowego są wykorzystywane chociażby przez właścicieli platform streamingowych, takich jak Netflix czy HBO. Na podstawie analizy wymienionych wcześniej danych sztuczna inteligencja określa potencjał danej produkcji, a także dobiera grupę docelową, która staje się odbiorcą zintensyfikowanego marketingu. W ten sposób przeanalizowany został chociażby hit Netflixa – serial „House of Cards”. Algorytmy odpowiadają już coraz częściej nie tylko za ocenę szans produkcji na sukces rynkowy, ale i budowanie mechanizmu utrzymania zainteresowania widzów, tak by zmaksymalizować korzyści, na przykład poprzez tworzenie wielu sezonów seriali.
– Myślę, że widzowie nie zdają sobie sprawy, jak bardzo sztuczna inteligencja wpływa na content u każdego nadawcy i jakie to ma przełożenie na nas – ocenia Anna Dobrowolska. – To bardzo ciekawy proces, bo szczególnie ludzie z Europy są nauczeni klasycznej dramaturgii, w której zmierzamy do jakiegoś punktu kulminacyjnego. Producenci streamingowi wolą ją spłaszczać. Wolą, żeby było 10 małych „pików” fabularnych niż jeden duży. Wynika to z prostych kalkulacji i chęci tego, żeby cały czas podsycać zainteresowanie widza, żeby odchodząc na chwilę od ekranu, po powrocie wiedział dalej, o co chodzi, i nie zrezygnował z oglądania. W moim przekonaniu tracimy na tym bardzo w wymiarze artystycznym.
Sztuczna inteligencja pełni jednak ważną rolę również na etapie produkcji. Na podstawie danych dotyczących scenariuszy filmowych tworzy wstępne skrypty. Odpowiada również za ustalanie harmonogramów produkcji, tak by uwzględniać na przykład dyspozycyjność aktorów. W filmie „Avengers: Infinity War” sztuczna inteligencja zbudowała natomiast postać Thanosa. SI wspiera twórców ponadto w tworzeniu napisów dla zagranicznej dystrybucji, a także usprawnianiu pracy montażystów poprzez na przykład sortowanie nagrań.
– Rozwój zmierza z całą pewnością do tego, by wykorzystywać zalety sztucznej inteligencji w zakresie analizowania danych oglądalności i w ten sposób decydowania się na ten lub inny gatunek filmu, na ten lub inny tytuł. Natomiast cały czas moje środowisko jest przekonane, że człowiek jest zawsze na końcu. Nie bez powodu najlepsze filmy zawsze były o ludziach, ale też stworzone przez ludzi i dla ludzi. To ma swój sens – podkreśla producentka filmowa.
Wykorzystanie nowoczesnych technologii w filmie przyspieszyło w czasie pandemii. Ograniczenia w przemieszczaniu się, zamknięcie granic i przestrzeni publicznych, strach przed zakażeniem – wszystkie te elementy wpłynęły na szukanie nowych rozwiązań, które zagwarantują ciągłość produkcji.
– Pandemia sprawiła, że jesteśmy dużo bardziej przygotowani do realizowania filmów bez wychodzenia ze studia produkcyjnego, które może być w Warszawie, mimo że produkujemy film z ludźmi z całego świata. Dzisiaj to już nie jest problem, łączymy się w czasie rzeczywistym, mamy na tyle silne urządzenia do przesyłu danych, że połączenie jest idealne i właściwie zrobienie takiego filmu nie jest już trudnością – podkreśla Anna Dobrowolska
Podczas jednego z Thursday Gathering – cyklicznej imprezy dla innowatorów organizowanej w warszawskim biurowcu Varso przy ul. Chmielnej – odbył się pokaz metody Virtual Production, w której będzie tworzony film „Świat, o którym się Lemowi nie śniło”. Anna Dobrowolska jest jedną z producentek filmu, który wpisuje się w obchody setnej rocznicy urodzin Stanisława Lema.
– Virtual Production System to jest produkcja zupełnie wirtualna, tworzona w studiach, gdzie jesteśmy w stanie wykreować Nowy Jork, Hongkong, Londyn w kilka sekund. Myślę, że Lem tego nie przewidział, że człowiek nie będzie chciał korzystać z tradycyjnych metod, ale był w stanie to przewidzieć. Wyobraźnia Lema była tak nieprawdopodobna, że z całą pewnością o tym myślał i – jak przypuszczam – obawiał się, tak jak i my, filmowcy, się obawiamy, czy to wszystko zmierza w najlepszym kierunku – podkreśla ekspertka.
Na festiwalu filmowym w Wenecji został zaprezentowany krótkometrażowy film dokumentalny, inspirowany twórczością Federico Felliniego, ale stworzony przez sztuczną inteligencję. Algorytmy pracowały między innymi nad zrozumieniem estetyki wybitnego reżysera i opracowaniem schematów, jakimi się posługiwał w procesie twórczym. W opracowywaniu mechanizmów tworzenia filmu uczestniczyła siostrzenica artysty, Francesca Fabbri Fellini.
źródło:newseria.pl
Zobacz również: