Odwiedziło nas:
Dodano: 18.06.14 11:15
Etiopia to wyjątkowy kraj, można by rzec, świat w pigułce. Przepiękne góry, kaniony, rozległe doliny pokryte bujną zielenią i nieprzyjazne pustynie na południu kraju. Nieliczni turyści odwiedzają Dolinę Omo, głównie po to, by zobaczyć żyjące tu dzikie plemiona.
Dolina rozciągająca się wzdłuż rzeki Omo jest niesamowitym miejscem, bo na niewielkim obszarze zamieszkuje obok siebie wiele plemion, które reprezentują zupełnie inne kultury. Południowa Etiopia to jeden z najbardziej odizolowanych terenów w Afryce. Oddzielona jest wysokimi, osiągającymi 4tys. m. górami i licznymi pustyniami. Obszar ten zawsze był trudno dostępny i plemiona zamieszkujące te tereny, żyły w zupełnej izolacji. Dziś niewiele się zmieniło, podróżuje się tu z wielkim trudem. Nie ma dróg, nie ma mostów, rzeki i strumienie w porze deszczowej stanowią przeszkodę nie do przebycia. Nie ma tu większych miast, elektryczności, wody i hoteli.
Dzięki tej izolacji, miejscowa ludność do dziś zachowała swą nieskażoną niczym kulturę. Podczas wizyt w wioskach plemiennych zawsze towarzyszył nam uzbrojony strażnik i etiopski pilot. W kraju tym istnieje zakaz posiadania broni palnej. Ale jest jej tutaj mnóstwo, najpopularniejsze są Kałasznikowy, które można kupić za równowartość dwóch małych kóz.
Nasza przygoda z dzikimi plemionami rozpoczęła się od wizyty w wiosce ludu Mursi. Przed wejściem do wioski wnieśliśmy opłatę na rzecz ich społeczności. Wszyscy chcieli, by ich fotografować, oczywiście za odpowiednią opłatą. Ustaliliśmy cenę 2-5 birrów od osoby. Trzeba było kilkakrotnie upewnić się czy cena została zaakceptowana, bo po zrobieniu zdjęcia sfotografowany pokazywał na palcach więcej niż to było ustalone. Często niby to przypadkowo stawało w kadrze kilka osób i zamiast 2 ustalonych birrów domagali się np. 12. Mursi nauczyli się sprawdzać w aparatach, jakie zdjęcie zostało wykonane. Zrobienie zdjęcia niepozowanego jest niemożliwe. Dziwiliśmy się, co robią z pieniędzmi, przecież do najbliższej osady jest kilkadziesiąt kilometrów a na miejscu nie ma sklepu. Tutaj wyznacznikiem pozycji rodziny jest ilość posiadanego bydła. Za 30 krów można kupić żonę, jeżeli mężczyzna jest odpowiednio bogaty może mieć kilka żon. Ponadto pieniądze wydawane są na broń, której Mursi używają załatwiając porachunki z sąsiednimi plemionami lub w obronie swych krów i pastwisk. Plemię nie cieszy się dobrą opinią. Turyści nigdy nie przyjeżdżają tu po południu, gdyż wszyscy są już wtedy pijani i bardzo napastliwi. Mursi są bardzo agresywnym i wojowniczym ludem. Toczą wiele walk z sąsiednimi plemionami.
Niesamowite wrażenie robią kobiety z glinianymi krążkami włożonymi w dolną wargę. Dodatkowo podobne krążki mają w rozciągniętych małżowinach usznych. Kiedy dziewczyna osiąga wiek zamążpójścia poniżej jej dolnej wargi wykonuje się nacięcie, które następnie stale się powiększa aż do momentu, gdy warga utworzy rodzaj obręczy. W powstały otwór wkłada się gliniany krążek o średnicy 12-15 cm . Wybija się przednie zęby, aby kobieta mogła łatwiej poruszać krążkiem za pomocą języka. Widok kobiety bez krążka ze zwisającą dolną wargą jest jeszcze gorszy. Opuszczaliśmy wioskę bardzo zmęczeni i rozdrażnieni napastliwością tych ludzi.
Jest wiele hipotez na temat samookaleczania się kobiet z plemienia Mursi. Mówi się, że przyczyną była obrona przed handlarzami niewolników, którzy rezygnowali z oszpeconych kobiet, na które nie było kupców. Najbardziej rozpowszechniona jest opinia, że tutejsze kobiety wyglądają tak, by nie budzić pożądania mężczyzn z innych plemion i tym samym są bezpieczne.
Najczęściej spotykanymi ludźmi w Dolinie Omo są Hamerowie. Tutejsze kobiety słyną ze swej urody. Mijaliśmy ich setki, gdy zmierzały na targ, przyodziane w zwierzęce skóry i miedziane ozdoby. Wyglądały jak hebanowe posągi. Wszystkie miały takie same fryzury, czyli setki niewielkiej długości kosmyków posklejanych gliną w kolorze ochry wymieszaną z masłem. Taka fryzura utrwalona zjełczałym tłuszczem starcza na trzy miesiące. Oprócz głów, smarują również ciała. Zapach nie jest zbyt przyjemny. Mężczyźni nie ustępują kobietom pod względem urody i ozdób.
Plemię Hamer znane jest przede wszystkim z rytuału skoków przez byki. Skoki mają charakter inicjacji, po której chłopcy wkraczają w dorosłość. Mężczyzna, który nie skakał przez byki, jest bez wartości, nie ma szans na założenie rodziny. Ceremoniał zaczyna się od biczowania kobiet. Mężczyźni, którzy przeszli już inicjację, długimi rózgami smagają plecy kobiet. Poprzecinana skóra i płynąca krew nie robią na tych ludziach najmniejszego wrażenia. Bliskie mężczyźnie kobiety wyrażają w ten sposób podziw dla jego odwagi i zręczności okazanej w trakcie skoków. Zgrubiałe blizny są później powodem do dumy.
Kolejna wioska, którą odwiedziliśmy była zamieszkana przez plemię Karo. Jego członkowie malują swe ciała i twarze białą kredą. Szczególnie imponująco wyglądają mężczyźni z wymalowanym wzorem na tułowiu i nogach. Plemię zamieszkuje podobno tylko trzy wioski i jest zagrożone wyginięciem. Słynie z przekłuwania dolnej wargi, często w otwór taki wkładane jest piórko. Kobietom nacina się skórę w różnych miejscach ciała i rany zasypuje popiołem. Tak powstałe blizny symbolizują przynależności kobiety do męża i plemienia. Najlepszą okazją do spotkania z plemionami jest targ, odbywający się w pobliskim miasteczku raz w tygodniu. Ludzie z całej okolicy idą pieszo nawet 50 km. Kobiety obarczone pakunkami, często taszczą ogromne worki na głowach a mężczyźni niosą jedynie borkotę (niewielki, drewniany stołeczek), na której przesiadują w kucki przez cały dzień. Targ jest wydarzeniem towarzyskim, nie wystawia się tutaj towarów, nie zachęca do kupna. Ludzie idą taki kawał drogi po to by się spotkać, by usłyszeć coś spoza własnej wsi.
W Dolinie Omo nie spotykaliśmy ludzi starszych, powyżej 45 lat. Brak jakiejkolwiek opieki medycznej, niesprzyjający klimat i trudne warunki życia powodują, że doczekanie sędziwego wieku staje się prawie niemożliwe.
GRAŻYNA SROCZYŃSKA
„Głogowiak 24 Extra”
Zobacz również: